niedziela, 18 września 2016

Rozdział 10 ,,Łzy powodują ulgę w naszym sercu, lecz jej nie zakrywają…"

Dzień jak co dzień, promienie słoneczne znów zawitały przez firanki mego pokoju. Czy ten dzień będzie piękny ? Wolę nie odpowiadać na to pytanie. Odsłaniając firanki promienie padły na moją twarz, rozświetlając ją. Otarłam swoje zielone oczy i westchnęłam cicho spoglądając na kalendarz, gdzie widniały dni tygodnia, które towarzyszą nam każdego dnia bez przerwy. Który jest dzisiaj ? Dziewiętnasty ? Dwudziesty ? Co za różnica. Poniedziałek, wtorek ? To tylko kolejne dni zbliżające do soboty, w której można wziąć głębszy oddech i odpocząć. Zaś godzina, pochłonęła wszystkich, na którą dzisiaj jest do szkoły ? Nie mogę się spóźnić... O której jest spotkanie ? Całe moje przemyślenia, rozwiały dźwięki, dźwięki budzika, który oznajmiał, że czas zbierać się do szkoły. Odchodząc od okna udałam się do łazienki by tam oddać się kroplom spadającym na moje ciało podczas brania prysznica, po skończeniu osuszyłam je miękkim ręcznikiem, po czym ubrałam wybrany zestaw.
 
Schodząc na dół przywitałam się z zadowoloną mamą, która właśnie wychodziła do pracy, ucałowała mnie na pożegnanie i pomachała, ja zaś zaczęłam szykować śniadanie, które jak to mówią jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia. Dziś wszystko jest inaczej, każde słowo a nawet oddech, wczoraj wrogowie dzisiaj przyjaciele ? Czy aby na pewno ? Kolejne oszustwo, kolejna zadra która czai się za najbliższym zakręcie, na to pytanie nie jestem wstanie sobie odpowiedzieć. Przyszłość jest zagadką jaki całe życie. Czasem lepiej jest przemilczeć słowa, które nas ranią, nie pokazywać, że boli...

**
-Oj głupie wy, głupie- powiedział Zack.
-Co ey, zaraz co tu jest grane ?!
-No to, że się dałyście. Myślałyście, że naprawdę was kochamy to wszystko było ustawione.
**
Czasem nawet i życie bywa jak jeden wielki film. Niewyobrażalnie głupie, ale jakże prawdziwe, czuć ból przez wypowiadanie słów dla kogoś mogą one być zwykłe, dla mnie przebiły serce...
**
-Nie żałuje tego co zrobiłem wiesz Sara i ten Twój pocałunek z Leo w cale mnie nie ruszył a nawet polepszył sprawę- w moich oczach pojawiły się łzy a Leondre przyłożył Will'owi, należało mu się.
**
Wcześniej wrogowie, teraz słowo przepraszam, krąży wokół naszych osób, ale czy to cokolwiek zmieni ? Leondre i Charlie, Ci co nabijali się i niszczyli nam życie, czy naprawdę żałują? Sama nie wiem...
-Cześć-zmęczony głos mojej siostry wyłonił się zza moich pleców.
Odpowiedziałam posyłając jej ciepły uśmiech na przywitanie. Przyglądałam się jej, gdy nalewała soku do szklanki później mój wzrok powędrował na ścianę gdzie po prostu został, tak zapatrzyłam się, sama nie wiem dlaczego. Głos mojej siostry wyrwał mnie z tego transu oznajmiając, że czas wyjść...
Droga, jak to droga szara i ponura gdzie ludzie przeciskają się przez siebie by zdążyć do swych prac i szkół. W budynku szkoły gwar nastolatków, którzy przemykali przez kolejne korytarze szkoły. Wzrok niektórych wędrował na nas zapewne wiedzą co się wczoraj wydarzyło, trudno. Chwilę później zaczepiły nas głosy...
-Cześć, dziewczyny- zobaczyłam uśmiechającego się do na blondyna wraz z brunetem.
-Cześć-odpowiedziałyśmy nieśmiało.
-Jak się czujecie ? Wszystko w porządku ?
-Tak, nie jest źle- zaśmiałam się.
-A wiecie, że słyszałem iż Amber i Jane i tych dwóch pacanów nie będą dzisiaj w szkole ?
-Tak, a to dlaczegóż? Ich duma tak bardzo wczoraj ucierpiała ?- zapytała zirytowana siostra.
-Tak, nie jest źle- zaśmiałam się.
-A wiecie, że słyszałem iż Amber i Jane i tych dwóch pacanów nie będą dzisiaj w szkole ?
-Tak, a to dlaczegóż? Ich duma tak bardzo wczoraj ucierpiała ?- zapytała zirytowana siostra.
-Wiesz podobno, tak-zaśmiał się.
-Chyba nie mam ochoty rozmawiać na ich temat.
-Gdybym mógł wymazać to z pamięci, i nie dopuścić do tego, że tak to się wszystko potoczyło...
-Czasu nie cofniemy, ale przynajmniej na razie mamy spokój, więc trzeba go wykorzystać.
-Masz całkowitą rację.
-Ale ja ją zawsze mam-zaśmiała się Weronika.
-Tak? Ciekawe...
-Charlie, zapamiętaj sobie raz na zawsze, że kobiety zawsze mają rację, nawet jeśli jej nie mają to i tak mają rację.
-Czyli jak nie będziesz miała racji to mam Ci ją przyznać ?
-Jeszcze się pytasz ? To chyba jest oczywiste.
-Oj dziewczyny ja już widzę, że niezłe z was ziółka.
-Nieprawda, my nic takiego nie robimy.
-Jasne, jasne -zaśmiał się wraz z Leondre.
-Charlie no co ja Ci mówiłam kobiety mają co ?
-Racje.
-Brawo- Weronika zaczęła klaskać na jego odpowiedź.
-Ah dziękuję, dziękuję, jeszcze nigdy nie dostałem takich dużych braw.
-No widzisz, pierwszy raz w Twoim życiu te oklaski są ode mnie- Weronika śmiała się wraz z Charlie'm.
-Wyspałaś się, sarenko.
-Ey, ey, Leondre do nazywania ją sarenką mam prawo tylko ja.
-Z pewnością, nigdy nie widziałem ani nie czytałem Twojego prawa, więc mogę mówić jak chce.
-Mylisz się, nie możesz, sarenka jest moja.
-Niech Ci będzie, ale i tak będę ją tak nazywać.
-Niech Ci będzie ? Przed chwilą robiłam wykład Charliemu Tobie też?-zaśmiania Weronika wskazała palcem na Leondre.
-Nie zaoszczędź mi tej pięknej tezy o tym, że kobiety mają zawsze racje.
-Dziękuję, że potwierdzasz moje prawdziwe fakty.
-Ah, nie ma za co-cała czwórka zaczęła się śmiać.
-To jak Sarunia, wyspałaś się ?
-Wiesz, nie za bardzo, ale przeżyję ten fakt.
-Silna jesteś to dasz radę.
-Możliwe.
Właśnie w tym momencie dzwonek na lekcje dał się we znaki udaliśmy się do klas, gdzie tam przywitał nas nauczyciel. Siedząc w ławce zdążyłam zobaczyć, że na dworze rozplanowała się niezwykła ulewa.
-Pani Saro, może się pani skupić na lekcji a nie oglądać co się dzieje zza oknem? Pada już dobre 15 minut.
-Przepraszam, to już się nie powtórzy.
Zapewniając nauczyciela, nadal spoglądałam w stronę okna. Co mnie do niego ciągnęło, sama nie wiem, ale lubię oglądać jak pada deszcz a przy tym jest burza, która swoimi piorunami roświetla granatowe chmury. Zapisywałam kolejno notatki, które dyktował nauczyciel, gdy w pewnym momencie na moim stoliku wylądowała karteczka.
*"*
Co z naszym dzisiejszym spotkaniem ?
Leondre
Postanowiłam szybko na nią odpowiedzieć.
*"*
Wiesz pogoda temu raczej nie sprzyja, ale możemy się udać, gdzieś w suche i ustronne miejsce.
*"*
Jasne, zobaczymy co da się zrobić ;)
Po wymianie ze sobą kilku razy karteczek z wiadomościami, na dworze nie zachodziło się o jakiekolwiek zmiany w pogodzie. W tym momencie na lekcji zabrzmiał mój telefon, wszystkie oczy w klasie wylądowały na mojej osobie. Poprosiłam oto czy mogę odebrać telefon, gdyż dzwonił to numer zastrzeżony....
Wychodząc z klasy, domykając przy tym delikatnie drzwi odebrałam telefon, gdzie poproszono mnie o to by moja siostra była ze mną.
Siostra zaraz po chwili przybyła do mnie zdumiona cała sytuacja, ja sama nie wiedziałam o co chodzi.
*Słucham ?
*Czy siostra jest obok pani ?
*Tak, stoi obok mnie.
*Chcielibyśmy z przykrością powiadomić, że
*Że?!
*Wasza mama nie żyje, zginęła w wypadku... Bardzo mi przykro.
*Co ?! To jest chyba jakiś żart!
*Niestety nie.
*Gdzie to miało miejsce?!
*Proszę się uspokoić.
*Nie będzie mi pan mówił, co mam robić ! Gdzie to się wydarzyło!
*Niedaleko starej przystani, na zakręcie.
*Zaraz tam będziemy...
Łzy w oczach płynęły jak rwąca rzeka z siostrą nic nie mogłyśmy zrobić. Świadomość, że nasza mama nie żyje jest nie do pojęcia, ja w to porostu nie wierzę! Nie wierzę !... Wparowałam z siostrą do klasy, zauważyłam również przejętego Leondre, wzięłyśmy swoje plecaki i wybiegłyśmy ze szkoły, upadając na kolana w tym jakże okropnym dniu, w obrazie pełnego deszczu zaczęłam wraz z siostrą płakać. Dlaczego to właśnie nas krzywdzisz ! Dlaczego nie możemy być raz szczęśliwe, kierując te słowa do Boga zauważyłam samochód z którego wysiadła nasza ciocia, zabrała nas do niego i odwiozła do domu. W domu udałyśmy się z siostrą do pokoju, gdzie siedząc w mokrych ubraniach płakałyśmy, po prostu płakałyśmy ostatnimi resztkami sił zasnęłyśmy przytulone do siebie, jedyne co miałyśmy. Straciłyśmy. Dlaczego to właśnie nasza mama musiała zginąć. Chociaż nadal w to nie wierzę. Nie wierzę w to jak życie potrafi być okrutne.... Co takiego zrobiłyśmy, że musiałyśmy wylać tyle łez czy to kiedyś się zmieni i będziemy chodzić z uśmiechami na twarzy ? To jest jedną wielką zagadką...

~*~
Cześć Misiaki wy moje :* Co tam ciekawego u was, pochwalcie się :)  Rozdział do oceny jak zwykle powierzam wam :) A teraz chciałabym wam z całego mojego serduszka ♥ Podziękować za to ♥
Jesteście niesamowici i to dzięki wam wszystko powstaje dziękuję ♥♥♥ Kocham i pozdrawiam do następnego ♥

6 komentarzy:

  1. Nie :'( no nieeee :'( tak nie miało być :( ale i tak Cię uwielbiam i czekam na rozdzial ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twoje rozdziały. Są bardzo ciekawa , w każdym rozdziale dzieje się coś innego. Kocham tego bloga i właścicielkę bloga 😀😙 . Myślę , że Leondre i Charlie będą wsparciem dla dziewczyn w takim momencie. A jak nie to wjazd na chatę mają gwarantowany 😂 .

    Kc ❤ do następnego i wiele pomysłów życzę ❤😘

    OdpowiedzUsuń
  3. O jeju bardzo dziękuję to prze kochane z Twojej strony <3 Wjazd na chatę z pewnością :D Ja również kocham i bardzo dziękuję, całuski :* :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu jesteś taka podła. :"(.... ale i tak cuę uwielbiam i cały twój blog :D. Rozdział jak zwykle super. Nie ma co dużo gadać. Po prostu super :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podła ? :( Nie chciałam :( Ja też was uwielbiam <3 Dziękuję bardzo :* Pozdrawiam i do następnego :* ♥

      Usuń