niedziela, 25 września 2016

Rozdział 11 ,,Trudno zapomnieć o kimś kto dał tak wiele do zapamiętania "

Zaschnięte łzy nadal czułam na policzkach, spytacie co to za uczucie stracić kogoś jedynego w kim miało się wsparcie na całe życie ? Kogoś kogo zawsze miało się obok a w jednej chwili rozdziela was przestrzeń, którą zawsze dzieliliście razem, wspólne uśmiechy na twarzach, wspólne chwile , to już nie wróci. Czas pędzi nadzwyczaj szybko, w jednej chwili śmiejemy się i przytulamy a w drugiej serce rozdziela nam się na milion kawałków z powodu braku nam bliskiej osoby i jej bliskiej obecności. Każdy powie a co ty możesz o tym wiedzieć ? Chyba każdy z nas miał kogoś takiego w życiu co na myśl nawet o najkrótszym rozstaniu pojawiały się łzy w oczach a co dopiero o myśli stracie tej osoby na zawsze… Wrogowie, Przyjaciele, Rodzina… Każdy z nich ma kogoś takiego. Nasz największy wróg może tak naprawdę wcale nim nie jest ? Krótka rozmowa z nim twarzą w twarz może wiele zmienić, ale zapewniam wam, że nawet wróg mógłby wywołać smutek w waszych sercach po stracie. Przyjaciel, to jest ktoś, kogo ma się na całe życie.  Może już poznaliście, albo dopiero go poznacie  wszystko przed wami a jeśli go macie to najlepsze co mogło was spotkać w życiu. Wszystkie chwile spędzone razem, każdy uśmiech, łza  czy może jakieś głupstwo jak zafarbowanie włosów na fioletowo z nutką różu, robicie to razem z mnóstwem zabawy.  Zdjęcia, filmy i inne rzeczy które robicie z przyjacielem są wspaniałą pamiątką na całe życie. Każda chwila, nawet ta gdy ktoś wrzuca cię do fontanny w najmniej odpowiednim momencie, czy to jak żegnacie się na lotnisku ze łzami w oczach a może to jak jesteście na koncercie czy śpicie u siebie  powodując wieczorną bitwę na poduszki, czy robicie film niespodziankę na jego urodziny. Nie ważne jak spędzacie czas z przyjacielem, pamiętajcie, że kiedyś wasze drogi się rozejdą  i pójdziecie w dwie różne strony, zapewne tęskniąc za sobą bardzo czasem i pojawią się łzy z przeczytanych starych wiadomości czy może jakaś stara sytuacja, która rozśmieszyła was do łez nagle się przypomni powodując falę śmiechu.  Coraz mniej czasu może zaprzepaścić dużo rzeczy między wami, lecz jeżeli się nie poddacie i siłą walki będziecie dalej o nią walczyć  zdobędziecie to czego szukaliście nie przyjaciela a bratnią duszę czasem wiesz o tym wcześniej a czasem i później, ale wiesz to, że to właśnie on jest Twoim najlepszym przyjacielem, którego za żadne skarby nie chcesz stracić. Dla przyjaciela zrobi się wszystko, nawet jak chce skoczyć krawężnika lub z dywanu, skaczesz z nim…Bo to on pełni Twoją większość życia doradza a czasem i wybija głupoty z głowy… To właśnie on… Rodzina właśnie mam teraz tylko siostrę i ciocię. Ojciec jest gdzieś daleko a mama zginęła w wypadku . Co pozostaje mi w sercu ? Ciepłe chwile, wspomnienia,  które razem dzieliłyśmy nikt nie umiera dopóki trzymamy go w sercu.  Zawsze mamy kogoś obok, wierzę w to ponieważ mam najlepszą siostrę pod słońcem, z którą przeżyłyśmy naprawdę wiele i mamy zamiar przeżywać dalej.  Gdyby nie ona, nie było  tego wszystkiego ona jest wsparciem dla mnie a ja dla niej, tak było od początku. Moje przemyślenia, jak to przemyślenia wszystko ze sobą plątały logiczne myślenie ? Nie, nie dzisiaj, emocje za bardzo mną kołyszą.  Stoję tutaj wpatrując się w zdjęcia z moją siostrą, gdzie przytulamy się, robimy głupie miny i jesteśmy ze sobą nierozłączne 24h na dobę. Siostry nie okłamiesz, gdy powiesz, że wszystko jest okay, ona się będzie kłócić do upadłego, że tak nie jest… I tak właśnie jest z nami.
-Sara ?- usłyszałam głos mojej siostry, po czym obydwie wpadłyśmy sobie w ramiona mając łzy w oczach. Tak działa na ludzi strata bliskich im osób. Łzy powodują ulgę w naszym sercu, lecz jej nie zakrywają…
-Będzie dobrze- odpowiedziałam jakże drżącym głosem.
-Dlaczego, dlaczego to musiało się stać akurat teraz ?
-Nie wiem siostrzyczko, ale wiem, że damy sobie radę, my nie damy ?
-Damy, damy radę- obie na te słowa rozpłakałyśmy się jak bobry. Łzy jak wodospad płynęły po policzkach, wszystkie uczucia wraz z bólem. Nasze myśli w kłopotach, bezsilne dziewczyny walczą o siłę zakrywając falami łez tę chwilę. Tak oto właśnie wyglądał nasz poranek, śniadanie nawet nie zaczęte, spoglądając w każdy kąt domu widziałam wspomnienia, które kuły moje serce coraz bardziej. To było tak nagle, jedna chwila jeden moment, oddech zamilkł koniec życia. Zdarza się to tak bardzo często, różne wypadki, sytuacje w życiu, które tak nagle stają się nie do wyobrażenia. Dlaczego…
~*~
-Ooo Wercia ma chłopaka -krzyczała roześmiana.
-Mamoo- zaśmiałam się.
-No co, daj się mamie nacieszyć. Wercia ma chłopaka !
-Co tu się dzieje ?
-Mama wie- odpowiedziałam zaśmiania.
-A Sara ?
-Ona też.
-Wera..
-Moje córki mają chłopaków-śmiała się nasza mama
-Mamooo-krzyknęłyśmy równo a w naszym domu zrobił się nagle ogromy hałas po czym jedna wielka bitwa. Poduszki ruszyły w bitwę a my roześmiane, krzyczące jak dzieci bawiłyśmy się jak nigdy. Po dłuższej walce nasza mama zażądała pokoju. Wszyscy odłożyli swoje ,,bronie" na kanapę i napoili się po tej wielkiej bitwie. Zaraz po tym nasza mama oznajmiła nas, że dostała pracę, wszyscy rzuciliśmy sobie siebie w ramiona. Przytulas trwał na tyle długo, że pojawiały się pytania czy już koniec, ale odpowiedź była jedna, jeszcze trochę.  
~*~
-Dziewczynki jak było w szkole ? Czemu jesteście takie mokre ?!- na wejściu usłyszałyśmy głos mamy.
-Mamuś jedyne co to dlatego, że nasi chłopcy zaczęli pływać w stawie.
-Co dlaczego ?
-Dostali lanie
-Od was ?!
-Nie, od nas dostały ich dziewczyny.
-Przecież wy nimi jesteście.
-Mamo nawet nimi nie byłyśmy.
-Nie rozumiem.
-Oszukali nas i tyle koniec kropka dałyśmy się omotać wrednym żmiją.
-Moja dziewczynki, złamane serduszka
-Jest w porządku mamo.
-Skoro tak uważacie, dobrze lećcie się przebrać i obejrzymy film.
Jak mama powiedziała tak zrobiłyśmy z siostrą, przebrałyśmy się i zeszłyśmy na dół gdzie mama czekała z cieplutkim kocem i przekąskami, gotowe na seans zaczęłyśmy w trójkę oglądać film. 
~*~
Wsparcie od najbliższych jest najważniejsze, to dzięki niemu podnosimy się coraz wyżej a bez niego  nie jesteśmy wstanie tego sami zrobić.  Wiem, że dzięki siostrze wiele sytuacji w życiu nawet i jedno słowo potrafiło zmienić wszystko to dzięki niemu się podnosiłam. Teraz nie mamy naszej Mamusi ale mamy siebie i zawsze możemy liczyć na siebie nie rozłączne na zawsze ? Zapewne…
Pukanie do drzwi przerwało moje myśli. Gdy otworzyłam drzwi spodziewałam się cioci a ujrzałam Leondre i Charliego z koszem pełnych słodyczy, wiedziałam, że moja siostra ucieszy się z takiego prezentu. Uśmiechnęłam się pod nosem i wpuściłam chłopców do środka.
-Cześć, mam nadzieję, że nie przeszkadzamy wam- między zdaniu obaj chłopcy przytulili nas.
-Nie, nie przeszkadzacie, nie macie nawet w czym- odpowiedziałam załamanym głosem.
-Wiecie, przynieśliśmy lody i słodycze- uśmiechnął się Leondre.
-Dlaczego właściwie przyszliście ?
-Dziewczyny, bardzo źle was traktowaliśmy. Nie chcemy teraz tego zrobić, chcemy wam w jakiś sposób pomóc.
-Nie musicie nam pomagać, damy sobie radę.
-Ale my chcemy pomóc i nie wyjdziemy stąd dopóki na oby dwóch waszych twarzyczkach nie pojawi się uśmiech.
-Proszę was nie dzisiaj.
-No dobrze snobki, posmutamy razem z wami- zrobili smutne miny i usiedli na podłodze.
-Ey wstańcie, co wy wyprawiacie ?
-Będziemy się smucić razem z wami.
-Ale na podłodze? –dodała zdziwiona Weronika.
-Tak!
-Leondre, proszę Cię wstań- zaczęłam ciągnąć chłopaka za rękę z całych sił.
-Nie wstanę!
-To sobie siedź, ja idę.
Ruszyłam w stronę mojego pokoju mając nadzieję, że łaskawie ruszy się i nie będzie odstawiał  takiej maniany. No cóż myliłam się on siedział tam dalej, niewzruszony faktem mojego odejścia. Chciałabym, żeby była tu moja mama chwyciła za rękę uścisnęła mocno, niestety dni które dane były mi z nią spędzić dobiegły końca, tak bardzo szybko. Nie zdążyłam powiedzieć jej tylu rzeczy, lecz wiem , że jest przy mnie, tylko to mogę sobie tłumaczyć.
-Sarcia!
-Wstałeś w końcu ?- odwracając się zapomniałam otrzeć łez.
-Płakałaś ?
-Co nie.
-Ey, przecież widzę, jestem tutaj, tak ? Przyszedłem specjalnie dla Ciebie – po tych słowach objął mnie i mocno przytulił.
~Weronika~
Ten tłuk nadal siedzi na ziemi i co ja mam z nim zrobić ? Popijając herbatę non stop zastanawiałam się nad tym co mogłoby go ruszyć. Leondre sobie odpuścił, ale ten jest uparty jak osioł. Po niejakich kilku minutach wpadłam na pomysł, którego wcześniej nie wiedziałam, że będę żałować.  Wstałam po cichu z krzesła w kuchni i podeszłam do blondyna zaczynając go łaskotać niestety on przerzucił mnie przez swoje barki i wbiegł ze mną na plecach do salonu gdzie tam dopadł mnie łaskotając. Nie mogłam przestać się śmiać a on tylko i wyłącznie powtarzał wiedziałem, że się uśmiechniesz. Tylko dlaczego ten śmiech musi być wywołany prze tortury ?
-Dobra dość- krzyczałam nie mogąc już wydusić z siebie więcej.
-Czy aby na pewno ?- przestał na chwilę, powracając później do danej czynności.
-Co tu się dzieje ?-roześmiana Sara rzuciła się na Charlie’go.
-Patataj- zaśmiał się Charlie.
-Dobra puść mnie- Charlie zaczął biegać z nią po całym domu.
-Dobra już, ale przestań mnie bić tymi piąstkami.
-Dzięki- Sara podziękowała i od razu podbiegła do mnie przytulając mnie z całej siły.
Chłopcy przyglądali się nam co nie ukrywam, ale bardzo krępowało. Po godzinie oglądaliśmy wspólnie razem film, to był miły czas po stracie mamy chociaż rana i tak będzie w naszym sercu. Czasem nic nie jest w stanie pomóc, miłości mamy nikt nie jest wstanie zastąpić, nikogo miłości nie jesteśmy wstanie zastąpić. Każdy z nas kocha inaczej, na swój sposób. Wiemy przynajmniej to , że nigdy nie zostaniemy sami, rodzina i przyjaciele a przyjaciel jest jak rodzina sami na niego trafiamy i to właśnie on jest jej częścią. Nawet siostra może być tą jedyną przyjaciółką, której powiesz wszystko, jakiekolwiek załamanie, złamane serce, czy może krzywda którą ktoś inny jej wyrządził a ty masz ochotę tego kogoś ,,udusić”  lub sprzedać mu ostrego plaskacza w twarz za to, że ją obraził. To właśnie wtedy jesteście razem najbliżej, jej łzy są Twoimi łzami a uśmiech także i Twoim.  W chwilach, których jej ci brakuje ona i tak jest z Tobą bo to właśnie jest ta wyjątkowa więź, którą nic nie jest wstanie zastąpić. Jesteście wstanie dla siebie zrobić wszystko… Chłopcy pożegnali się z nami i wyszli z naszego mieszkania.
-Jutro się widzimy- Charlie posłał nam uśmiech.
-Tak jutro się zobaczymy.
-To my lecimy bo jest późno odpocznijcie- powiedział Leondre, który nas przytulił na pożegnanie.
Jest to miłe ze strony chłopców, że nami się tak opiekują, nie spodziewałam się tego z ich strony. Wcześniej byli chamscy i w życiu nie pomyślałabym, że będziemy rozmawiać jak przyjaciele, którzy znają się od lat. No cóż po ich wyjściu zjadłyśmy z siostrą kolację, wspominając mamę, z którą nie raz płakałyśmy ze śmiechu, jedyne co mi po niej zostało to taniec , Sara zaś śpiewa jesteśmy jak nasi rodzice. Szybko udałyśmy się na górę do naszych pokoi by zaczerpnąć trochę świeżości  po czym udałyśmy się spać, byłyśmy strasznie zmęczone…
~*~
Ocenę zostawiam wam, Buziaczki misiaczki do następnego :*

niedziela, 18 września 2016

Rozdział 10 ,,Łzy powodują ulgę w naszym sercu, lecz jej nie zakrywają…"

Dzień jak co dzień, promienie słoneczne znów zawitały przez firanki mego pokoju. Czy ten dzień będzie piękny ? Wolę nie odpowiadać na to pytanie. Odsłaniając firanki promienie padły na moją twarz, rozświetlając ją. Otarłam swoje zielone oczy i westchnęłam cicho spoglądając na kalendarz, gdzie widniały dni tygodnia, które towarzyszą nam każdego dnia bez przerwy. Który jest dzisiaj ? Dziewiętnasty ? Dwudziesty ? Co za różnica. Poniedziałek, wtorek ? To tylko kolejne dni zbliżające do soboty, w której można wziąć głębszy oddech i odpocząć. Zaś godzina, pochłonęła wszystkich, na którą dzisiaj jest do szkoły ? Nie mogę się spóźnić... O której jest spotkanie ? Całe moje przemyślenia, rozwiały dźwięki, dźwięki budzika, który oznajmiał, że czas zbierać się do szkoły. Odchodząc od okna udałam się do łazienki by tam oddać się kroplom spadającym na moje ciało podczas brania prysznica, po skończeniu osuszyłam je miękkim ręcznikiem, po czym ubrałam wybrany zestaw.
 
Schodząc na dół przywitałam się z zadowoloną mamą, która właśnie wychodziła do pracy, ucałowała mnie na pożegnanie i pomachała, ja zaś zaczęłam szykować śniadanie, które jak to mówią jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia. Dziś wszystko jest inaczej, każde słowo a nawet oddech, wczoraj wrogowie dzisiaj przyjaciele ? Czy aby na pewno ? Kolejne oszustwo, kolejna zadra która czai się za najbliższym zakręcie, na to pytanie nie jestem wstanie sobie odpowiedzieć. Przyszłość jest zagadką jaki całe życie. Czasem lepiej jest przemilczeć słowa, które nas ranią, nie pokazywać, że boli...

**
-Oj głupie wy, głupie- powiedział Zack.
-Co ey, zaraz co tu jest grane ?!
-No to, że się dałyście. Myślałyście, że naprawdę was kochamy to wszystko było ustawione.
**
Czasem nawet i życie bywa jak jeden wielki film. Niewyobrażalnie głupie, ale jakże prawdziwe, czuć ból przez wypowiadanie słów dla kogoś mogą one być zwykłe, dla mnie przebiły serce...
**
-Nie żałuje tego co zrobiłem wiesz Sara i ten Twój pocałunek z Leo w cale mnie nie ruszył a nawet polepszył sprawę- w moich oczach pojawiły się łzy a Leondre przyłożył Will'owi, należało mu się.
**
Wcześniej wrogowie, teraz słowo przepraszam, krąży wokół naszych osób, ale czy to cokolwiek zmieni ? Leondre i Charlie, Ci co nabijali się i niszczyli nam życie, czy naprawdę żałują? Sama nie wiem...
-Cześć-zmęczony głos mojej siostry wyłonił się zza moich pleców.
Odpowiedziałam posyłając jej ciepły uśmiech na przywitanie. Przyglądałam się jej, gdy nalewała soku do szklanki później mój wzrok powędrował na ścianę gdzie po prostu został, tak zapatrzyłam się, sama nie wiem dlaczego. Głos mojej siostry wyrwał mnie z tego transu oznajmiając, że czas wyjść...
Droga, jak to droga szara i ponura gdzie ludzie przeciskają się przez siebie by zdążyć do swych prac i szkół. W budynku szkoły gwar nastolatków, którzy przemykali przez kolejne korytarze szkoły. Wzrok niektórych wędrował na nas zapewne wiedzą co się wczoraj wydarzyło, trudno. Chwilę później zaczepiły nas głosy...
-Cześć, dziewczyny- zobaczyłam uśmiechającego się do na blondyna wraz z brunetem.
-Cześć-odpowiedziałyśmy nieśmiało.
-Jak się czujecie ? Wszystko w porządku ?
-Tak, nie jest źle- zaśmiałam się.
-A wiecie, że słyszałem iż Amber i Jane i tych dwóch pacanów nie będą dzisiaj w szkole ?
-Tak, a to dlaczegóż? Ich duma tak bardzo wczoraj ucierpiała ?- zapytała zirytowana siostra.
-Tak, nie jest źle- zaśmiałam się.
-A wiecie, że słyszałem iż Amber i Jane i tych dwóch pacanów nie będą dzisiaj w szkole ?
-Tak, a to dlaczegóż? Ich duma tak bardzo wczoraj ucierpiała ?- zapytała zirytowana siostra.
-Wiesz podobno, tak-zaśmiał się.
-Chyba nie mam ochoty rozmawiać na ich temat.
-Gdybym mógł wymazać to z pamięci, i nie dopuścić do tego, że tak to się wszystko potoczyło...
-Czasu nie cofniemy, ale przynajmniej na razie mamy spokój, więc trzeba go wykorzystać.
-Masz całkowitą rację.
-Ale ja ją zawsze mam-zaśmiała się Weronika.
-Tak? Ciekawe...
-Charlie, zapamiętaj sobie raz na zawsze, że kobiety zawsze mają rację, nawet jeśli jej nie mają to i tak mają rację.
-Czyli jak nie będziesz miała racji to mam Ci ją przyznać ?
-Jeszcze się pytasz ? To chyba jest oczywiste.
-Oj dziewczyny ja już widzę, że niezłe z was ziółka.
-Nieprawda, my nic takiego nie robimy.
-Jasne, jasne -zaśmiał się wraz z Leondre.
-Charlie no co ja Ci mówiłam kobiety mają co ?
-Racje.
-Brawo- Weronika zaczęła klaskać na jego odpowiedź.
-Ah dziękuję, dziękuję, jeszcze nigdy nie dostałem takich dużych braw.
-No widzisz, pierwszy raz w Twoim życiu te oklaski są ode mnie- Weronika śmiała się wraz z Charlie'm.
-Wyspałaś się, sarenko.
-Ey, ey, Leondre do nazywania ją sarenką mam prawo tylko ja.
-Z pewnością, nigdy nie widziałem ani nie czytałem Twojego prawa, więc mogę mówić jak chce.
-Mylisz się, nie możesz, sarenka jest moja.
-Niech Ci będzie, ale i tak będę ją tak nazywać.
-Niech Ci będzie ? Przed chwilą robiłam wykład Charliemu Tobie też?-zaśmiania Weronika wskazała palcem na Leondre.
-Nie zaoszczędź mi tej pięknej tezy o tym, że kobiety mają zawsze racje.
-Dziękuję, że potwierdzasz moje prawdziwe fakty.
-Ah, nie ma za co-cała czwórka zaczęła się śmiać.
-To jak Sarunia, wyspałaś się ?
-Wiesz, nie za bardzo, ale przeżyję ten fakt.
-Silna jesteś to dasz radę.
-Możliwe.
Właśnie w tym momencie dzwonek na lekcje dał się we znaki udaliśmy się do klas, gdzie tam przywitał nas nauczyciel. Siedząc w ławce zdążyłam zobaczyć, że na dworze rozplanowała się niezwykła ulewa.
-Pani Saro, może się pani skupić na lekcji a nie oglądać co się dzieje zza oknem? Pada już dobre 15 minut.
-Przepraszam, to już się nie powtórzy.
Zapewniając nauczyciela, nadal spoglądałam w stronę okna. Co mnie do niego ciągnęło, sama nie wiem, ale lubię oglądać jak pada deszcz a przy tym jest burza, która swoimi piorunami roświetla granatowe chmury. Zapisywałam kolejno notatki, które dyktował nauczyciel, gdy w pewnym momencie na moim stoliku wylądowała karteczka.
*"*
Co z naszym dzisiejszym spotkaniem ?
Leondre
Postanowiłam szybko na nią odpowiedzieć.
*"*
Wiesz pogoda temu raczej nie sprzyja, ale możemy się udać, gdzieś w suche i ustronne miejsce.
*"*
Jasne, zobaczymy co da się zrobić ;)
Po wymianie ze sobą kilku razy karteczek z wiadomościami, na dworze nie zachodziło się o jakiekolwiek zmiany w pogodzie. W tym momencie na lekcji zabrzmiał mój telefon, wszystkie oczy w klasie wylądowały na mojej osobie. Poprosiłam oto czy mogę odebrać telefon, gdyż dzwonił to numer zastrzeżony....
Wychodząc z klasy, domykając przy tym delikatnie drzwi odebrałam telefon, gdzie poproszono mnie o to by moja siostra była ze mną.
Siostra zaraz po chwili przybyła do mnie zdumiona cała sytuacja, ja sama nie wiedziałam o co chodzi.
*Słucham ?
*Czy siostra jest obok pani ?
*Tak, stoi obok mnie.
*Chcielibyśmy z przykrością powiadomić, że
*Że?!
*Wasza mama nie żyje, zginęła w wypadku... Bardzo mi przykro.
*Co ?! To jest chyba jakiś żart!
*Niestety nie.
*Gdzie to miało miejsce?!
*Proszę się uspokoić.
*Nie będzie mi pan mówił, co mam robić ! Gdzie to się wydarzyło!
*Niedaleko starej przystani, na zakręcie.
*Zaraz tam będziemy...
Łzy w oczach płynęły jak rwąca rzeka z siostrą nic nie mogłyśmy zrobić. Świadomość, że nasza mama nie żyje jest nie do pojęcia, ja w to porostu nie wierzę! Nie wierzę !... Wparowałam z siostrą do klasy, zauważyłam również przejętego Leondre, wzięłyśmy swoje plecaki i wybiegłyśmy ze szkoły, upadając na kolana w tym jakże okropnym dniu, w obrazie pełnego deszczu zaczęłam wraz z siostrą płakać. Dlaczego to właśnie nas krzywdzisz ! Dlaczego nie możemy być raz szczęśliwe, kierując te słowa do Boga zauważyłam samochód z którego wysiadła nasza ciocia, zabrała nas do niego i odwiozła do domu. W domu udałyśmy się z siostrą do pokoju, gdzie siedząc w mokrych ubraniach płakałyśmy, po prostu płakałyśmy ostatnimi resztkami sił zasnęłyśmy przytulone do siebie, jedyne co miałyśmy. Straciłyśmy. Dlaczego to właśnie nasza mama musiała zginąć. Chociaż nadal w to nie wierzę. Nie wierzę w to jak życie potrafi być okrutne.... Co takiego zrobiłyśmy, że musiałyśmy wylać tyle łez czy to kiedyś się zmieni i będziemy chodzić z uśmiechami na twarzy ? To jest jedną wielką zagadką...

~*~
Cześć Misiaki wy moje :* Co tam ciekawego u was, pochwalcie się :)  Rozdział do oceny jak zwykle powierzam wam :) A teraz chciałabym wam z całego mojego serduszka ♥ Podziękować za to ♥
Jesteście niesamowici i to dzięki wam wszystko powstaje dziękuję ♥♥♥ Kocham i pozdrawiam do następnego ♥

niedziela, 11 września 2016

Rozdział 9 ,,To było zbyt piękne "

Dzień Dobry! Powiedziałam te słowa zaraz po tym, gdy słońce zawitało przez moje okno, rozpraszając światło w całym pokoju. Ten dzień zapowiada się świetnie. Zadowolona i wypoczęta wstałam rozciągając swoje ciało w przeróżne strony, szybkim krokiem udałam się do łazienki wykonać poranne czynności po czym ubrałam zestaw.
Jest poniedziałek a ja tryskam radością. Zeszłam na dół a tam przywitałam się z mamą i Weroniką.
Wspólnie zjedzone śniadanie, z uśmiechami na twarzy to jest to czego brakowało od jakiegoś czasu w naszym domu. Na szczęście nie trwało to długo i wszystko jest ,,po staremu" Przed wyjściem mama ucałowała nas w policzki, a my ruszyłyśmy do szkoły pewnym krokiem.
-Nigdy się tak nie czułam.
-Ja to samo-zapewniła Weronika.
-Nasza mama jest szczęśliwa, znalazła pracę wszystko już jest dobrze.
-Tak, oni wczoraj dali sobie spokój, to jest to czego naprawdę brakowało od samego początku porozumienia między sobą.
-Czyli jednak dało się z nimi porozmawiać bez wyzywania-zaśmiała się a ja wraz z nią.
-Dało się.
Droga do szkoły pierwszy raz wydała się inna porozumienie z  naszymi ,,arcywrogami" dało jednak nam tą pewność siebie, której brakowało. Strach, niepewność odeszła a my mogłyśmy zaczerpnąć świeżego powietrza, tlenu, który już nas nie dusił a dawał oddech. Drzwi szkoły i oczy innych już nie lądowały na naszych osobach a my mogłyśmy otworzyć je i wejść do budynku bez pytania. Dlaczego oni się na nas tak patrzą?  Teraz my obserwowałyśmy wszystko dookoła. Zdziwienie, które pojawiło się na twarzy wywołało tylko to iż nie było naszej czwórki jeszcze wczoraj ,,arcywrogów"
-Przeszłyśmy przez pół szkoły i ich nie ma.
-Wiesz może się nimi nie przejmujmy co ?
-Tak, nie wtrącajmy się, bo znowu coś będzie nie tak a tego nie chcemy.
Po tym jakże krótkim dialogu, wraz z Weroniką udałyśmy się na pierwszą lekcję. Tak właśnie mijała nam lekcja za lekcją. Szczerze ? Dziwnie było nam siedzieć w szczerym spokoju. Dzwonek za dzwonkiem, korytarz za korytarzem  pojawiały się kolejne sale lekcyjne. W pewnym momencie natknęłyśmy się na Zacka i Willa naszych chłopaków, którzy nie pałali jakimkolwiek uśmiechem na nasz widok.
-Cześć- powiedziała Weronika zwracając się do chłopaków.
-Hey- odpowiedział Zack całując Weronikę w policzek.
-Coś się stało ?-zapytałam zmartwiona.
-Nie kochanie, wszystko jest w porządku.
-Jesteśmy zmęczeni wczoraj jak wróciliśmy do domu graliśmy do późna.
-Brawo !- zaśmiała się Weronika.
-Tak wiemy mądre poczynanie z naszej strony, ale przynajmniej wy się pojawiłyście i od razu lepiej co nie Will.
-No przecież jakże przy tych aniołkach miałoby być źle- mówiąc pocałował mnie w policzek.
-Pójdziecie z nami ?
-A gdzie mamy iść?
-Po lekcji, mamy dla was mega niespodziankę-powiedział podekscytowany Zack
-No dobrze, to my teraz lecimy nie chcemy się spóźnić na lekcje.
-No, papa-odpowiedzieli.
Siedząc na lekcji zapewne jak i mnie tak i Weronikę zastanawiało to jaką niespodziankę mają chłopcy, naprawdę zaczęli się starać. Nie spodziewałam się tego, że to tak wszystko się potoczy. Lekcja minęła nam strasznie, ze względu na czas, który się nam dłużył. Jest to okropne zawsze ostatnia lekcja dłuży się najbardziej a dlaczego ? No bo przecież każdy chce już do domu. Gdy zadzwonił dzwonek szybko wyruszyłyśmy z klasy do wyjścia ze szkoły. Tam zastałyśmy chłopców, którzy najwyraźniej czekali na nas. Droga z nimi wydała się zaskakująco tajemnicza nie chcieli udzielić nam jakichkolwiek informacji, gdzie nas zabierają. Powtarzali ciągle to tajemnica z uśmieszkiem na twarzy. Mimo tego droga      minęła nam przyjemnie a gdy dotarliśmy na miejsce zobaczyłam piękny staw po którym pływały dzikie kaczki.
-To tutaj- powiedział Will przytulając mnie.
-Ślicznie tutaj-stwierdziłam zachwycając się widokiem.
Od czasu do czasu wzrok mój i Weroniki lądował na naszych osobach. Zapewne myślałyśmy o tym samym, co dalej ?
-Przepraszam za spóźnienie- nie musiałam się odwracać od barierki mostu by zobaczyć kto to jest. Ten głos prześladował nas ostatnimi czasy trudno byłoby go nie rozpoznać...
 Amber, Jane ? Co wy tu robicie ?-zapytała zdezorientowana zarówno jak i ja, siostra.
-No przyszłyśmy do naszych chłopaków.
-Zaraz, zaraz wasi chłopacy to Leondre i Charlie.
-Chyba sobie żartujesz ? Te głupki ? A w życiu.
-Nie rozumiem.
-Oj głupie wy, głupie...- powiedział Zack.
-Co ey, zaraz co tu jest grane ?!
-No to, że się dałyście. Myślałyście, że naprawdę was kochamy to wszystko było ustawione.
-Co! Wy ! Przegięłyście teraz jesteście głupimi plastikami, które chcą niszczyć życie innych.
-Ey nie obrażaj mojej dziewczyny dobra.
-Jakiej Twojej dziewczyny, Amber?!- do grupy doszedł Leondre z Charliem
-Co tu się do cholery dzieje!-krzyczał rozdrażniony Charlie.
-Zostaliście wrobieni wszyscy.
-Co jak wrobieni ?!
-Ty się pytasz durniu jak ?!  O tak, że oni są razem.
-Co proszę ?!
-Ty lepiej Leo nie proś co ?
-Serio myślałyście, że oni się w was zakochają? Plan zniszczenia was idealny.
-Zamknij się-powiedziałam popychając dziewczynę, która pociągnęła swoją przyjaciółkę wpadając wraz z nią do stawu.
-Głupia jesteś! Pożałujesz tego co zrobiłaś!.
-Wiesz co ochłoń w tej wodzie dobra ? Przyda Ci się-już odchodziłyśmy z miejsca zdarzenia, gdy nagle odezwał się
-Serio myślałyście, że się zakochaliśmy w takich osobach jak wy? I te nasze jakże udane plakaty
-To wy ?!
-Albo praca waszej mamy-dodał Zack
-Wiesz co stary zamknij się! I je zostaw- powiedział Charlie przykładając chłopakowi w twarz.
-Nie żałuje tego co zrobiłem wiesz Sara i ten Twój pocałunek z Leo w cale mnie nie ruszył a nawet polepszył sprawę- w moich oczach pojawiły się łzy a Leondre przyłożył Will'owi, należało mu się.
Właśnie w ten sposób wszyscy zaczęli chłonąc w stawie. Na to wszystko pojawiły się krople deszczu. Wzrok Leondre i Charliego spotkały się z naszymi.
-Przepraszam- zdążyli tylko tyle wyszeptać.
Po tej całej jakże burzliwej sytuacji, przyszłyśmy do domu całe przemoczone. Jak mogli nam coś takiego zrobić i dlaczego, dlaczego wmieszali w to naszą mamę przecież ona nic nie zrobiła. To wszystko jest chore. Tak a dzień zaczynał się tak wspaniale, nigdy nie przechwalę dnia przed zachodem słońca.
-Dziewczynki jak było w szkole ? Czemu jesteście takie mokre ?!- na wejściu usłyszałyśmy głos mamy.
-Mamuś jedyne co to dlatego, że nasi chłopcy zaczęli pływać w stawie.
-Co dlaczego ?
-Dostali lanie
-Od was ?!
-Nie, od nas dostały ich dziewczyny.
-Przecież wy nimi jesteście.
-Mamo nawet nimi nie byłyśmy.
-Nie rozumiem.
-Oszukali nas i tyle koniec kropka dałyśmy się omotać wrednym żmiją.
-Moja dziewczynki, złamane serduszka
-Jest w porządku mamo.
-Skoro tak uważacie, dobrze lećcie się przebrać i obejrzymy film.
Jak mama powiedziała tak zrobiłyśmy z siostrą, przebrałyśmy się i zeszłyśmy na dół,
                                                             < Ubiór Sary>
                                                           <Ubiór Weroniki>
gdzie mama czekała z cieplutkim kocem i przekąskami, gotowe na seans zaczęłyśmy w trójkę oglądać film. Po niejakeś godzinie oglądania filmu, z drzwi wydobył się dźwięk pukania. Nasza mama stwierdziła, że ona pójdzie otworzyć drzwi, po chwili jednak zawołała nas.
-Dziewczynki, chłopcy do was przyszli.
-Co a czego oni tu jeszcze chcą !- zwróciłam szybko wzrok w stronę mojej siostry, po czym udałyśmy się w stronę drzwi a mama oznajmiła, że jedzie do sklepu. Naszym oczom ukazali się  Leondre i Charlie z wielkim zdziwieniem, które raczej było do zauważenia wpuściłyśmy ich do środka.
-Coś się stało ?-zapytałam spoglądając delikatnie na bruneta.
-Nie, w sumie przyszliśmy sprawdzić jak się czujecie.
-Ujdzie w tłumie a wy ?-spytała siostra.
-Jest okay, możemy porozmawiać?
-Myślałam, że już to robimy, no ale dobrze- siostra wskazała ręką na salon po czym całą czwórką się do niego udaliśmy.
-Wiecie, chcielibyśmy przeprosić za to wszystko, nie chcieliśmy po prostu...
-Jest w porządku.
-Zraniliśmy was...-powiedział smutny blondyn.
-Czasem i tak w życiu bywa, że zadaje nam największe rany- powiedziała siostra.
-Naprawdę zostałyście potraktowane okropnie, chcielibyśmy wam to jakoś wynagrodzić.
-Kolejny wkręt ?
-Nie, to nie jest żaden wkręt. Przyrzekam z ręką na sercu, chcemy przeprosić.
-No dobrze.
-Naprawdę nie wiedzieliśmy jak to wszystko się dzieje, one nas omotały to było jak
Naprawdę nie wiedzieliśmy jak to wszystko się dzieje, one nas omotały to było jak w transie, nie potrafiłem nic zrobić. Wyszedłem z niego przez chwilę dzięki Tobie Sara.
-Ja nic takiego nie zrobiłam-zaparłam się na słowa chłopaka.
-Zrobiłaś, uświadomiłaś mi że robię to co kiedyś robili mi, strasznie jest mi z tego powodu przykro i nie potrafię dobrać dobrze słów by...
-Spokojnie, Leo ja rozumiem, dzisiejszy dzień jest trudny dla każdego więc spróbujmy o tym nie myśleć.
-Weronika ? Sara ?
-Tak? - odpowiedziałyśmy chórem.
-Czy Will i Zack zrobili wam coś?
-Nie oni nie no chyba, że chodzi o dzisiaj. Za to wasze ,,dziewczyny" dość tak porządnie.
-Wiem, przepraszam, byliśmy głupi, że wtedy nie zareagowaliśmy.
-Było minęło naprawdę jest wszystko w porządku.
-Dobrze, to my już wam nie będziemy przeszkadzać, odpocznijcie sobie.
-Leo?
-Słucham ?
-Chciałabym Ci podziękować za to, że przyłożyłeś Will'owi, a ja Charlie, że ty Zack'owi-dodała siostra.
-Nie ma sprawy, przynajmniej teraz mogliśmy coś zrobić- powiedział blondyn.
-Dziękujemy.
-Okay, to jutro się widzimy ?-zapytał brunet.
-Tak, jutro- posłałam ciepły uśmiech.
Gdy chłopcy opuścili nasze mieszkanie postanowiłyśmy chwilę o nich porozmawiać a później wrócić do oglądania filmu, który został nam przerwany. Sytuacja dzisiejszego dnia była tak bardzo męcząca, że zaraz po skończeniu filmu udałyśmy się do swoich pokoi, gdzie tam oczy zmrużyły się do snu...
~*~
Jak już wspominałam na Facebook'u bloger zrobił mi psikusa i popsuł mi bloga :( Starałam się go odwzorować, mam nadzieję, że mi się to udało chociaż w małym stopniu. Przepraszam was bardzo za to opóźnienie, ale nie wynikło to z mojej winy :/ No cóż było minęło teraz czekam na wasze komentarze na temat rozdziału. Miłego dnia jutro w szkole :) Kocham i pozdrawiam <3

niedziela, 4 września 2016

Rozdział 8 ,, Jeden wieczór, a taki cudowny"

-Sara, wstawaj. Idziemy!-usłyszałam głos swojej siostry.
-Nigdzie nie idę...-odparłam zmęczonym i zaspanym głosem.
-Oj wstawaj !
-Nie-mruknęłam i nakryłam kołdrę na twarz.
-Wstawaj no, bo mi się nudzi i nie mam co robić.
-Super, budzisz mnie tylko dlatego, że Ci się nudzi ?
-No, a teraz wstawaj !- wykrzyczała na cały dom.
-Ciszej bo naszą mamę obudzisz.
-Nie ma jej dalej jeździ i szuka pracy.
-Przecież jest niedziela, jakim cudem ?
-Jakaś znajoma mamy ją poleciła i dzisiaj ma kwalifikację.
-Mam nadzieję, że jej się uda.
-Ja również, przestanie chodzić taka smutna i nie będzie wreszcie udawała, że wszystko jest okay.
-Tak, czasami jak na nią spoglądam, mam łzy w oczach. Tyle przeszła a nadal chce by szczęście było w naszej rodzinie a widać, że boli ją.
-Nasza mama jest dzielna, w sumie nie
 wiem co byśmy bez niej zrobiły.
-Nie mam pojęcia, ale wiem to, że dużo się od niej nauczyłyśmy.
-To racja, to co teraz wstaniesz ?
-Nie...-przeciągnęłam.
-No weź.
-Co mam wziąć?
-Tak, bardzo śmieszne. Zobacz jakie piękne słoneczko aż się prosi by skakać i tańczyć.
-To sobie tańcz a ja wracam w drzemkę.
-O, nie, nie, nie ! Ty teraz wstajesz.
-Nie dasz mi spokoju, co ?
-Nie- powiedziała roześmianym głosem.
-Mówił Ci ktoś, że jesteś okropną siostrą ?
-Ty.
-To dobrze.
-Jesteś okropna.
-Nie prawda, ja okropna ?
-Tak, zobacz jesteś okropna, ranisz me serduszko, wiesz gdzie idę płakać ?
-Ee ?
-Do kąta, tak do kąta możesz usłyszeć tam mój ciszy szloch, ale się nie przejmuj bo to nie Twoja wina, TYLKO TWOJA, spokojnie leż sobie i śpij nie zwracaj na mnie uwagi...
-I kto tu jest okropny, dobra wstaje.
-Yeeey!
Gdy wstałam moja siostra wzniosła swój okrzyk radości i wyszła uradowana z mojego pokoju, ja w tym czasie zaczęłam powoli przygotowywać się do moich codziennych porannych rytuałów.
Gdy już wyszłam z łazienki jeszcze w mokrych włosach, poczułam się obserwowana. Uczucie to pozostało, co mogło mnie obserwować w pokoju ? Sama nie wiem. Przez chwilę biłam się z tą myślą, po czym otworzyłam drzwi by wyjść z pokoju. W tym momencie zza moich pleców wydobył się głos...
~Weronika~
Popijając herbatę na kanapie przerzucając przy tym kanały w telewizorze, czekałam na Sarę. Wspólne zakupy ? A może coś szalonego ? Zawsze coś się znajdzie. Chyba, że nam nie będzie chciało się nigdzie wyjść ta opcja zawsze istnieje no, ale cóż. Postanowiłam przełączyć na YouTobe by posłuchać muzyki przy czym ponieść się wraz z taktem muzyki w tańcu....
-Cudownie tańczysz- głos przedobył się przez dźwięk muzyki, gdy odwróciłam się zobaczyłam...
~Sara~
-Gdzie się wybierasz ?
-Will? Jak ty się tutaj dostałeś ?
-Twoja siostra oglądała telewizję i zajadała się słodyczami i piła herbatę, nie było trudno się przemknąć.
-Dobrze a więc czego chcesz ? Myślałam, że jesteś na mnie obrażony.
-Kochanie, nie byłem obrażony ile razy mam to powtarzać.
-Jak na razie, zrobiłeś to tylko raz.
-Oj przestań.
-Z czym ? Z tym, że mówisz: zrozumiem, a później wychodzisz z domu bez słowa ?
-Oh, słoneczko przepraszam.
-Ty mnie tu nie słoneczkuj- powiedziałam zirytowana.
-Skarbie wynagrodzę Ci to.
-Nie trzeba mi niczego wynagradzać.
-Posłuchaj mnie dzisiaj ty i ja romantyczna kolacja przy zapalonych świecach, spacer. Ja Ciebie naprawdę kocham, wiem nie mililiśmy dla siebie ostatnio dużo czasu, spieprzyłem wiem. Proszę spędźmy ten dzień wspólnie bez żadnych niepotrzebnych słów.
-Dobra.
-Przyjdę o 16- po tych słowach wyszedł w z pokoju.
~Weronika~
-Co?! Głupi jesteś ? Co ty tu robisz ?!
-No przyszedłem zobaczyć się ze swoją dziewczyną.
-Tak, jasne podglądając co robię! stwierdziłam wściekła na Zack'a.
-Oj, uwielbiam jak się złościsz.
-Taaa jasne, a teraz czego chcesz?
-Muszę czegoś chcieć ? Nie mogę przyjść do swojej dziewczyny.
-Nie obracaj kota ogonem.
-No dobrze, chciałem zapytać czy udasz się ze mną na romantyczną kolację? Wiesz świeczki, kwiaty tylko ty i ja.
-Zgoda a teraz wynocha! - zaśmiałam się a on podszedł i objął mnie w pasie całując namiętnie.
Po tym jak Zack wyszedł usiadłam przy stoliku czerwona jak burak. Nie spodziewałam się tego pocałunku ani troszkę.
-Cześć córeczko, dlaczego jesteś taka czerwona?-zapytała roześmiana mama.
-Emm, nieważne.
-Eyjej, jakieś tajemnice przed mamusią? No ja słucham- powiedziała odkładając zakupy na blat.
-Nie, mamo jakie tajemnice, coś ty.
-A ja jednak wiem, że coś się stało. Pamiętaj mamy wyczuwają takie rzeczy.
-Mamoo...
-No co to, że jestem mamą to nie znaczy to, że nie chcę wiedzieć.
-Był tu chłopak
-Ooo Wercia ma chłopaka -krzyczała roześmiana.
-Mamoo- zaśmiałam się.
-No co, daj się mamie nacieszyć. Wercia ma chłopaka !
-Co tu się dzieje ?
-Mama wie- odpowiedziałam zaśmiania.
-A Sara ?
-Ona też.
-Wera..
-Moje córki mają chłopaków-śmiała się nasza mama
-Mamooo-krzyknęłyśmy równo a w naszym domu zrobił się nagle ogromy hałas po czym jedna wielka bitwa. Poduszki ruszyły w bitwę a my zaśmiane, krzyczące jak dzieci bawiłyśmy się jak nigdy. Po dłuższej walce nasza mama zażądała pokoju. Wszyscy odłożyli swoje ,,bronie" na kanapę i napoili się po tej wielkiej bitwie. Zaraz po tym nasza mama oznajmiła nas, że dostała pracę, wszyscy rzuciliśmy sobie siebie w ramiona. Przytulas trwał na tyle długo, że pojawiały się pytania czy już koniec, ale odpowiedź była jedna, jeszcze trochę.  Po skończonych przytulasach oznajmiłyśmy naszą mamę, że chłopcy zaprosili nas na randkę. Z małym grymasem na twarzy mama, okrzyczała nas w śmiechu dlaczego nie powiedziałyśmy od razu, w tym momencie zaczęły się wielkie przygotowania. Makijaż, ubrania, fryzury nasza mama nie ma co ukrywać zna się na tym jak nikt inny. Przygotowania czas zacząć, mama jak nikt inny pokierowała nas co mamy zrobić i przygotować a ona zrobi resztę tak więc i zrobiłyśmy. Po około dwóch godzinach byłyśmy gotowe makijaże i fryzury wyglądały nieziemsko. Został nam tylko ostatni element sukienka. Wraz z Weroniką udałyśmy się by je założyć.
                                                               < Ubiór Sary >
                                                            < Ubiór Weroniki >
-Ślicznie wyglądacie- powiedziała mama ,która nas przytuliła.
-To tylko dzięki Tobie- zapewniłyśmy.
Po niedługim czasie słychać było pukanie do drzwi, gdzie stali nasi ukochani chłopcy ubrani w piękne garnitury z różami w ręce. Za ręce wyprowadzili nas z mieszkania idąc powolnym krokiem szeptali nam czułe słówka. W restauracji stoliki były pięknie udekorowane, światła świec dodawały magii, która tworzyła niesamowicie romantyczny klimat. Kelner przyniósł nam menu, wszystko wyglądało jak w bajce. Chłopcy odsunęli nam krzesła po czym wskazali gestem ręki byśmy usiadły. Gdy w końcu wybraliśmy swoje dania, chłopcy nadal wręczali nam słówka, które powodowały coraz większe motylki w brzuchu, oplatając nasze dłonie  spoglądali w nasze oczy, przez co na naszych twarzach pojawiały się rumieńce.
-Podoba się wam ?- zapytał Zack nadal obejmując dłoń mojej siostry.
-Tak, jest cudownie-zapewniła siostra.
-Mamy nadzieję, że spodobało się wam to, że wpadliśmy na pomysł podwójnej randki.
-Tak, to też świetny pomysł-zaśmiałam się delikatnie.
-Chcieliśmy, aby ta noc była idealna.
-Ona jest idealna, wasze starania nad tym całym klimatem są porostu bajeczne.
-Dziękujemy, nie mogliśmy sobie znaleźć lepszych partnerek niż te dwie piękności.
-Przesadzacie-zaśmiałyśmy się wraz z siostrą.
 -Dlaczegóż mielibyśmy przesadzać? Siedząc w towarzystwie tak pięknych dam jak wy?
-Ja nikogo pięknego tutaj nie widzę, no chyba, że to moja siostra, albo ten piękny kwiatek w doniczce-zaśmiałam się a siostra wraz ze mną.
-Ależ ten kwiat traci swój blask przy takich ślicznotkach.
-Nie jest za jasno więc nie dziw się, że kwiat blasku nie ma- zażartowała siostra.
-Nic nie przyćmi waszej urody, nawet najpiękniejsza dziewczyna, zaraz takiej nie ma, jesteście tylko wy.
-Dziewczyna zawsze się jakaś znajdzie i jestem pewna, że na pewno ładniejsza.
-Oh dziewczyny.
-Zabrakło wam argumentów ? Wygrałyśmy- stwierdziła siostra przybijając ze mną piątkę. Gdy tak triumfowałyśmy swoją wygraną, kelner przyniósł nam dania zamówione wcześniej. Zajadając się pyszną kolacją, chłopcy dalej próbowali przechytrzyć nas swoimi tekstami, lecz im to nie wychodziło. Śmiechy, czułe słówka nadal roznosiły się po sali restauracji, opuszczając stolik chłopcy objęli nas w swe ramiona i w ten właśnie sposób opuściliśmy budynek.
Piękne rozgwieżdżone niebo towarzyszyło nam podczas spaceru. Chłód, który lądował na mych policzkach dawał o sobie znać, lecz nie przeszkadzało mi to będąc w ramionach ukochanego. Ciągłe pocałunki w czubek głowy i szepty, które wypowiadały dwa słowa: kocham cię powodowały na mym ciele dreszcze. Dreszcze, które przechodziły przez całe moje ciało były przyjemne a zarazem powodowały dziwne uczucia. Uczucia, które nagle zmieniły swój obieg w niedowierzanie, gdy w oddali zobaczyłam twarz Amber, Jane, Leo i Charlie'go. Wiedziałam, że nie wróży to nic dobrego im dalej kroki zbliżały nas do ich osób, tym bardziej ogarniał mnie strach od środka. Oczywiście nie dawałam niczego po sobie poznać.
-Cześć-usłyszałam głos Amber przez którego przeszły mnie dreszcze.
-Hey- odpowiedzieli wspólnie Zack i Will.
-Widzę, że jesteście na randce- uśmiechnęła się ciepło.
-Tak, jak widać-chłopcy bardziej przytulili nas do siebie.
-My też wybraliśmy się na romantyczną kolację jaki spacer chłopcy są cudowni.
-Nasze dziewczyny również.
-O właśnie dziewczyny, wiecie jest mi naprawdę głupio za te całe sytuacje w szkole naprawdę was przepraszamy.
-Jest okay, ale mogłyście przemyśleć to co robicie.
-Wiemy, ale naprawdę jest nam głupio i przykro, mam nadzieję, że nam kiedyś wybaczycie a teraz przepraszam ale musimy już iść.
Zdziwione wraz z siostrą patrzyłyśmy na siebie z niedowierzaniem. Ona, Amber i reszta nas przeprosili ? To nie możliwe, czy jakieś święto ? Nie to żadne święto ani i też okazja naprawdę nas przeprosili. Chłopcy odprowadzili nas do domu całując namiętnie na pożegnanie, również nas uściskali. My zaś z siostrą nadal w pełnym szoku udałyśmy się do swoich pokoi by pogrążyć się w jakże głębokim śnie...
~*~
Hey, Hey Misiaczki, powracamy z rozdziałami pełną parą :D Chciałabym wam ogłosić kilka informacji na sam początek, rozdziały będą pojawiać się co niedzielę  z racji tego iż mam dwie szkoły, rozdziały czasami mogą być nieco krótsze za co mam nadzieję nie będziecie źli. To koniec ogłoszeń a teraz pytanie do was :D Jak czujecie się z tym faktem, że wróciła szkoła ? Pogodziliście się czy może nadal jesteście duchem na wakacjach ? Do której klasy teraz poszliście, napiszcie mi w komentarzu ;) A na temat rozdziału to się nie będę wypowiadać bo zostawię to wam. Pozdrawiam odpoczywajcie ( póki jeszcze można :D ) miśki moje, buziaczki :*