-O nie…– powiedziałam
wyłączając budzik, który grał melodię.
-Hey, hey Sara!- wykrzyczała moja siostra, która właśnie weszła do
pokoju.
-Heeeeey- mruknęłam.
-A co ty taka ? Wstajemy !
-Mhmm- odwróciłam głowę w drugą stronę.
-O nie tak się nie bawimy- powiedziała odsłaniając firanki, przez
które do pokoju zawitały promienie słoneczne.
-Weraaa.
-No co ?
-Zasłoń te firanki- wydałam polecenie zaspanym głosem.
-Chyba śnisz ? Za dwie godziny jest rozpoczęcie roku szkolnego,
zbieraj się !
-Co takiego ?- zapytałam zdziwiona.
-No to co słyszysz- zaśmiała się.
-O nie…- powiedziałam przysłaniając się poduszką.
-Oj wstawaj już, od kiedy ty tak.
-Od dzisiaj- mruknęłam.
-Mhm, tak robić mogę tylko ja!- wykrzyczała zrzucając mnie z łóżka.
-Zemszczę się- powiedziałam odgarniając włosy z mojej twarzy.
-Może kiedyś- kiwnęła głową.
-Mówił Ci ktoś kiedyś, że jesteś okrutna ?
-Ja jestem okrutna ?! Kto mnie codziennie rano budzi ?! Ty jesteś moim
koszmarem porannym.
-Bardzo śmieszne, co ja Ci na to poradzę, że rano nie chcesz wstać.
-A kto teraz nie chciał wstać?
-Ja przepraszam bardzo, ale rzadko mi się takie coś zdarza, więc.
-Ta, ta mhm, dobra teraz wstawaj bo się inaczej spóźnimy.
-Już- powiedziałam, kładąc głowę na skrawek łóżka.
-Wstawaj powiedziałam !- rzuciła we mnie poduszką.
-Dla mnie to był krzyk, ale dobrze już wstaje siostrzyczko.
Gdy siostra wyszła z pokoju wstałam z podłogi, po czym udałam się do
łazienki by wykonać poranne czynności, po ich wykonaniu ubrałam wybrany zestaw.
Byłam gotowa, aby zejść na dół gdy nagle usłyszałam głos swojej
siostry.
-Sara ! Jak teraz nie wyjdziemy to się spóźnimy!
-Już schodzę, nie drzyj się tak !- odkrzyknęłam, ruszając w stronę
drzwi.
-Idziemy ?- powiedziała zniecierpliwiona, spoglądając na mnie.
-Tak, idziemy- odpowiedziałam.
-Już idziecie ?- spytała zaspana mama, która widocznie musiała obudzić
się od naszych krzyków.
-Tak, idziemy mamuś bo się spóźnimy- powiedziałam, posyłając jej
ciepły uśmiech.
-No to dobrze, tak szybko dorastacie- stwierdziła, uśmiechając się
ciepło.
-Oh mamuś- zaśmiała się Weronika.
-No co takiego? Moje malutkie kruszynki, ciekawe kiedy znajdziecie
chłopaków- spytała z uśmiechem.
-Mamusiu chyba nie czas na to.
-No jak to nie ? Macie 16 lat.
-My lecimy- zaśmiałam się.
-No dobrze lećcie aniołki, ale unikacie tego tematu, miłego dnia –
zaśmiała się, całując nas w czubek głowy.
Wychodząc z domu, po drodze nie obyło się bez naszych wygłupów, które
w zasadzie były częścią nas. Krok za krokiem uśmiech nie znikał nam z twarzy. W
końcu dotarłyśmy do celu, budynek szkolny a w nim pełno uczniów którzy witali
się ze sobą i rozmawiali, rozejrzałyśmy się z siostrą po czym długim korytarzem
udałyśmy się na salę gimnastyczną, gdzie miało odbyć się uroczyste rozpoczęcie
roku szkolnego. Przebiłyśmy się przez tłumy nastolatków i zajęłyśmy. Dyrektor
powitał wszystkich swoim uśmiechem i rozpoczął ceremonię przemówieniem. Trwało
ono krótko, lecz czas dłużył mi się niemiłosiernie , każda sekunda, minuta
trwała coraz dłużej, co było nieznośnym uczuciem a w moich myślał pojawiało się
jedno pytanie „kiedy to się skończy ?” W
końcu po nie jakichś pięciu minutach moje „błagania” zostały wysłuchane.
Dyrektor kazał nam udać się do klas,
gdzie miał na nas czekać wychowawca. W klasie wszyscy wymieniliśmy ze sobą
kilka zdań i usiedliśmy na swoje miejsca. Nie musieliśmy długo czekać na
wychowawczynię, która wchodząc poprosiła nas o ciszę i przywitała się ciepłym i
promiennym uśmiechem. Wychowawczyni przystanęła i rozejrzała się po klasie po
czym dodała, że w naszej klasie pojawi się nowy uczeń. Każdy spojrzał na siebie
i ze zdziwieniem wyczekiwaliśmy aż wychowawca powie nam kim ta osoba jest. Po
chwili odwracając swój wzrok w stronę otwierających się drzwi zobaczyłam tego
gbura… W klasie pojawił się jeden wielki szum, zapewne o nowym uczniu każdy już
wymienił swoje zdanie, nauczycielka poprosiła o ciszę a wszyscy umilkli.
-To jest Leondre, od dzisiaj jest uczniem naszej klasy, mam nadzieję,
że przyjmiecie go ciepło.
-No chyba nie- mruknęłam pod nosem.
-Ey, Sara co jest ?
-No bo, dlaczego ja muszę mieć takiego pecha ?
-Ale co jakiego pecha?
-No to jest ten gbur, mówiłam Ci wczoraj o nim.
-To on ?!
-Ta, i akurat musi on być w naszej klasie, bo przecież innych nie
było- powiedziałam ze złością.
W klasie ponownie zapanował hałas, a dziewczyny gapiły się w chłopaka
jak w jakieś złoto którym defakto nie jest. Jest zwykłym gburem za którym każda
dziewczyna się ugania, jak zresztą to widać, pewny siebie, arogancki typek,
który myśli sobie nie wiadomo co- parsknęłam, gdy już to przemyślałam.
-Dobrze cisza- powiedziała stanowczo nauczycielka. Leo może powiesz
coś o sobie ?- zwróciła się do chłopaka.
-To, siemka wszystkim-machnął ręką na przywitanie. Jestem Leondre
Devries, możecie mi mówić Leo -uśmiechnął się. Kocham rap. Lubię jeździć na
desce. No co takiego jeszcze – dodał po chwili.
Nie miałam ochoty go słuchać, więc zaczęłam rozglądać się po klasie,
wszystko w tym momencie było bardziej interesujące byłabym wstanie wrócić nawet
na przemówienie dyrektora. Gdy chłopak dalej się przedstawiał a ja byłam
pogrążona w swoich myślach, widziałam dziewczyny, które wlepiały w niego swój
wzrok jak w obrazek, też mi coś zrezygnowałam z wykonywanej czynności
odwracając swoją głowę z powrotem w stronę okna. W końcu chłopak usiadł na
miejsca a nauczyciel podyktował nasz plan lekcji informując iż może się
zmienić, podał również jeszcze kilka innych informacji aż w końcu przeszedł do
pytania.
-Może? Pozwolicie mi wybrać kto będzie oprowadzał Leo po szkole ? –
mówiąc rozglądała się po klasie, a ja bezinteresownie odwróciłam się ponownie w
stronę mojego ukochanego wtedy okna. Słyszałam głosy dziewczyn, które błagały
by mogły oprowadzić Leo po szkole. Przecież to człowiek jak każdy inny-
pomyślałam.
-Sara- powiedziała uradowana nauczycielka.
-Słucham ?- odpowiedziałam jak gdyby nigdy nic.
-Ty oprowadzisz Leondre.
-Emmm, że co proszę ?- zmrużyłam oczy patrząc na wychowawcę.
-No to co słyszysz, Sara.
-Wie pani co ? To będzie zły pomysł, niech pani wybierze kogoś innego-
zaproponowałam, a oczy wszystkich dziewczyn wylądowały na mnie, tego nie dało
się nie poczuć.
-Dlaczego miałby to być zły pomysł ? Ty oprowadzisz nowego ucznia i
koniec.
-Jestem uziemiona-powiedziałam zirytowana pod nosem.
-Ey, może nie będzie tak źle- próbowała pocieszyć mnie siostra.
-Wercia, proszę cię.
-No jak wolisz, wiesz co wydaje mi się, że on na Ciebie czeka-
powiedziała, spoglądając na chłopaka stojącego przy biurku.
-A niech sobie czeka- wywróciłam oczami.
-Kto się lubi ten się czubi, słyszałaś – wyszczerzyła swój szereg białych zębów.
-Wiesz co myślałam, że jesteś po mojej stronie.
-Bo jestem, ale czasem lubię Cię podenerwować wiesz?
-Bardzo mi tym pomagasz, wiesz o tym ?
-Oh staram się jak mogę – zaśmiała się.
-Dobra to ja idę do domu , a Ty powiesz mi później jak na randce było.
-Wiesz co ?
-Co takiego ? A chcesz mi powiedzieć, że mnie kochasz ? No wiem
przecież, ja Ciebie też- zaśmiała się.
-Dumna z siebie jesteś ?
-Bardzo – powiedziała uśmiechnięta.
-Karma wraca wiesz o tym ?
-Przecież nic takiego nie zrobiłam.
-Ta, ta…
-Dobra ja idę do domu, a Tobie
życzę powodzenia, jak coś to pisz, czekam na wiadomości po randce- puszczając
mi oczko opuściła klasę.
-To co ? Znów się spotykamy- usłyszałam głos chłopaka.
-Ta, nic fajnego, w sumie są ciekawsze rzeczy niż spotkania z Tobą.
-Myślałem, że nie ma ciekawszych rzeczy ode mnie samego.
-Wiesz dam Ci małą poradę, Ty lepiej nie myśl bo to nie Twoja mocna
strona.
-Doprawdy ? Myślałem, że się ucieszysz z tego spotkania.
-Już Ci powiedziałam coś o twoim myśleniu byś tego nie robił.
-Zadziorna, lubię takie- rzekną z przebiegłym uśmieszkiem.
-Szkoda- powiedziałam zawiedziona.
-Co dlaczego ?
-Bo ja nie lubię takich typków jak Ty.
-Co jak to ?! Ja Ci się nie podobam ?
-Ani troszkę- odpowiedziałam zadowolona.
-Nie czekaj… Ja się Tobie nie podobam ?! – pytał z niedowierzaniem.
-Powiedziałam chyba, że nie, co głuchy jesteś ? Teraz chodź bo czasu
nie mam.
~Weronika~
Dziwnie się czuję po tym jak zostawiłam Sarę z nim. Co prawda nic jej
się raczej nie powinno stać, no ale da sobie radę w końcu to moja siostra. Idąc
przez przedmieścia, słuchając przy tym muzyki, która wydobywała się z moich
słuchawek poczułam nagłe uderzenie.
-Przepraszam – powiedziałam, rozkojarzona wyciągając słuchawki z uszu.
-Patrz jak łazisz- odpowiedział mi blondyn nieco wyższy ode mnie.
-Em, przeprosiłam już Ciebie, po prostu się zapatrzyłam.
-Co na mnie laleczko?
-Słuchaj, laleczki to masz w sklepie kochaniutki a ja jestem
dziewczyną. A zresztą miałabym się zapatrzeć na kogoś takiego jak ty ? No chyba
nigdy w życiu, dla mnie stopiłeś się z tym tłem, które jest o wiele ładniejsze
od Ciebie.
-Co proszę ?- uniósł jedną ze swoich brwi, a wokół zebrało się kilka
dziewczyn.
-To co słyszysz, no chyba że
głuchy jesteś to ewentualnie specjalnie dla Ciebie mogę powtórzyć –
uśmiechnęłam się przebiegle nadal patrząc na chłopaka.
-Ty wiesz z kim zadzierasz ?
-Ta, z jakimś gburem, który myśli sobie nie wiadomo co i myśli, że
jest taki fajny. O jaki ja super, to ja tu żądzę, zjeżdżaj mi z drogi –
przedrzeźniałam chłopaka.
-Charlie, zostaw ją. Ona jest jakaś chora i nie docenia twojego
piękna- powiedziała jakaś dziewczyna, która przytuliła się do niego, a on ją
odepchnął zdenerwowany.
-Nikt nigdy się tak do mnie nie zwracał- powiedział wkurzony.
-Czyżby ? No, ktoś w końcu musiał – zaśmiałam się.
-Ey lala, myślisz, że kim ty jesteś ?
- Po pierwsze nie lala, już Ci to mówiłam jak chcesz to sobie idź do
sklepu z zabawkami i sobie kup lale. A po drugie zastanawiając się kim jestem
to wiesz, skoro nie umiesz określić kim jestem to niedługo pomylisz psa z
kotem, a wracając do mnie to jestem c-z-ł-o-w-i-e-k-i-e-m- przeliterowałam
blondynowi.
-Uważaj na to co mówisz- powiedział zdenerwowany.
-Z tego co wiem żyjemy w wolnym kraju i mogę mówić co chce- puściłam
mu oczko. A teraz przepraszam jegomościa gbura i przylepki, ale musze się
oddalić- mówiąc to zdanie zaczęłam odchodzić od grupki. -Jeszcze się
zobaczymy!- krzyknął chłopak. Na co ja nie zwróciłam uwagi i po prostu poszłam
przed siebie z podniesioną głową. Teraz tylko tacy chłopacy istnieją ? Zero
szacunku i myśli, że jest fajny ? Szkoda, że się tak bardzo myli i jeszcze te
przylepy… Po prostu w to nie wierze. Otworzyłam drzwi do mieszkania a tam
zauważyłam siedząca w kuchni Sarę, która popijała najwyraźniej herbatę.
-Cześć , gdzieś ty była ? Spodziewałam się, że ja ciebie tutaj zastanę
pierwszą- powiedziała zdziwiona.
-A wszystko przez jakiegoś idiotę.
-Kolejny ?
-Ta- mruknęłam
-Mówiłam, karma wraca – zaśmiała się.
-Wiesz co ? Idź sobie.
-Może i bym poszła, ale tu mieszkam – powiedziała, biorąc łyk herbaty.
-O nie ! Zobacz jaka ulewa-powiedziałam, wyglądając za okno.
-Będzie zimno, no nie- westchnęła.
-Na którą jutro mamy do szkoły ?
-Na 9:45- odpowiedziałam.
-Eh, ja idę się położyć spać zmęczona jestem.
Gdy Sara udała się na górę, postanowiłam zrobić herbatę, pijąc ją wpatrując
się równocześnie w okno po którym spływały krople deszczu, rozmyślałam jeszcze
chwilkę. Gdy w końcu już miałam udać się do swojego pokoju nie udało mi się to,
gdyż zasnęłam na blacie stołu.
~Sara~
Gdy już ubrałam swą piżamę, zeszłam na dół gdyż przypomniałam sobie,
że zapomniałam telefonu.
Tam zobaczyłam Weronikę, która zasnęła postanowiłam ją
obudzić i zabierając swój telefon razem udałyśmy się na górę.
~*~
Wstałam o 6:30 był
to kolejny dzień, a promienie słońca wpadały do mojego pokoju…
~*~
Kochani <3 Przed wami drugi już
rozdział z nowej opowieści o naszych bohaterach. Mam nadzieję, że podoba się
wam i wyrazicie swoją opinię :) :* Teraz korzystając z okazji, 29 Czerwca
urodzinki obchodziła nasza Wercix/ Weronika. Kochana jeszcze raz życzę Ci
Wszystkiego Najlepszego <3 Mam
nadzieję iż spełnisz swoje wszystkie marzenia siostrzyczko <3 Mam również nadzieję, że szkoły które
wybrałyśmy nie poróżnią nas i dalej zostaniemy w tym samym składzie <3 No to ja już nie przedłużam widzimy się
w kolejną sobotę. Buziaczki misiaczki
:D :* :) ;)